Najprostszy chleb żytni na dobry początek
Upieczenie pierwszego chleba na samodzielnie wyhodowanym zakwasie to ekscytujące doświadczenie. Po pięciu dniach opiekowania się bąbelkującym życiem, napięcie sięga zenitu. W ostatnich miesiącach byłam pełnoetatową chlebową doulą i pomogłam sprowadzić na świat kilka pierwszych bochenków. Za każdym razem przeżywałam te emocje tak samo jak świeżo upieczeni „rodzice”. Kolejne bochenki również przyspieszają bicie serca, bo za każdym razem można nauczyć się czegoś nowego. Jednak, aby się nie zniechęcać, lepiej nie skakać od razu na głęboką wodę i porywać się na chleby „koszykowe”.
Najprzyjemniejsze do stawiania pierwszych kroków są bochenki pieczone wyłącznie na mące żytniej – ciasto na nie wystarczy zamieszać łyżką, bo nie wymagają wyrabiania. Jedyne na czym trzeba się skupić, to obserwowanie, jak bochenek rośnie w formie. Ten przepis polecam na początek, bo po pierwsze to taki bread for dummies – ma bardzo łatwe do zapamiętania proporcje. Po drugie: te proporcje dają szansę na to, że młody zakwas sprawnie przerobi podaną ilość mąki. Z czasem, gdy nabierze on mocy i stanie się dziarskim spulchniaczem, można mu podnosić poprzeczkę i zmniejszać jego udział w cieście.
W przepisie piszę, w którym momencie należy włożyć chleb do piekarnika, bo przyjęło się mówić, że ciasto chlebowe, na wzór ciasta drożdżowego, należy odstawić do wyrośnięcia do momentu, aż podwoi objętość. I tu od razu wyjaśniam, że to nie jest najlepszy pomysł. Jeżeli ciasto na żytni chleb wyrasta zbyt długo, po włożeniu do gorącego piekarnika już nie ma siły, żeby podskoczyć i między miąższem a skórką powstaje wolna przestrzeń. Na taki bochenek z dziurą mówię „chleb przemytnika”. Też mi się czasem zdarza taki niewypał, kiedy pochłonie mnie książka lub internet albo nie wrócę do domu na czas. Z chlebami pszennymi za to jest nieco inna historia.
Lubię chlebowe wygibasy i fizyczny kontakt z ciastem, ale muszę przyznać pieczenie na leniuszka też daje wyborne efekty. Wystarczy dwa razy zamieszać łyżką, raz przełożyć do formy, wsadzić do piekarnika i nie zapomnieć wyjąć. 😉 Minimum zaangażowania, a mimo to pełnia smaku i taka sprężystość miąższu, jakiej nigdy nie osiągnie zagnieciony na szybko chleb na drożdzach.
Zaczyn (jeżeli od dłuższego czasu masz zakwas):
- 2 łyżki żytniego zakwasu
- 150 g mąki żytniej razowej
- 150 g wody
Wszystkie składniki umieść w misce lub w słoiku, dokładnie wymieszaj i odstaw na 8-12 godzin.
Składniki na chleb (forma keksowa 30 lub 20 cm):
- 300 g zaczynu (lub zakwasu, który był hodowany przez ostatnie 5 dni)
- 300 g wody
- 300 g żytniej mąki razowej lub żytniej żurkowej (inaczej pytlowej, typ 720)
- 12 g soli
- masło, do posmarowania formy
- ulubione pestki do posypania
Do miski odważ zaczyn/zakwas. Pamiętaj o tym, żeby resztkę zakwasu przełożyć do słoika i odstawić do lodówki – będzie potrzebna do przygotowania kolejnego chleba.
Do zaczynu dodaj wodę, mąkę i sól. Wymieszaj łyżką do połączenia składników – nie ma potrzeby, żeby to ciasto jakoś specjalnie wyrabiać. Przykryj miskę i odstaw do wstępnej fermentacji na około godzinę. W tym czasie dokładnie posmaruj masłem formę keksową (użyłam formy dł. 30 cm, ale krótsza, np. 20 cm też się sprawdzi w tym przypadku).
Po godzinie wymieszaj ciasto ponownie – to jest też dobry moment, żeby sprawdzić, czy na pewno znajduje się w nim sól. Wymieszane ciasto przełóż do przygotowanej formy, wygładź dłonią zwilżoną wodą, posyp ulubionymi pestkami i odstaw do wyrośnięcia. Uwaga! Ciasto nie ma podwoić objętości. Jeśli po umieszczeniu w formie zapełniało ją do ½ wysokości, można rozgrzewać piekarnik w momencie, gdy podrośnie do ¾ (i analogicznie – jeżeli wypełniało formę do ¾ wysokości, szykuj się do pieczenia, gdy wyrośnie do brzegów).
Piecz 40-45 min w piekarniku rozgrzanym do 210°C (góra/dół), na najniższym poziomie piekarnika. Na blaszkę obok foremki z chlebem możesz ostrożnie wylać pół szklanki wody. Powstała podczas pieczenia para sprawi, że chleb ładniej wyrośnie i będzie miał bardziej lśniącą skórkę.
Upieczony bochenek ostrożnie wyjmij z formy, przełóż na kratkę i krój dopiero po całkowitym ostygnięciu.
Chleb posypany słonecznikiem jest przygotowany wyłącznie na żytniej mące razowej, ten z pestkami dyni – na zakwasie z mąką razową, a w cieście właściwym jest lżejsza mąka „żurkowa”.
Czy można prosić przepis na zakwas?
Proszę bardzo – jest w tym wpisie http://wszechjedzaca.pl/zakwas-dla-kazdego-wszystko-co-potrzebujesz-wiedziec/ 😉
Pozwolę sobie skorzystać z przepisu jak W KOŃCU przyjdzie zamówiony piec… Jeszcze tydzień 🙂
Jak długo może trwać to wyrastanie w blaszce? Czy to kwestia godziny, dwóch? Czy raczej dłużej, np przez noc?
Magdaleno, czas wyrastania zależy od wielu czynników: siła zakwasu, temperatura ciasta, temperatura otoczenia. W przypadku pierwszego chleba przeważnie nie mniej niż 2 godz.