Miesięczne Archiwum: lipiec 2014
W lasach otaczających moją rodzinną wieś pełno jest ruin poniemieckich domów. W większości wypadków są to zarośnięte rozmaitymi krzewami fundamenty. To, czego nie potrzebowali ludzie, pochłonęła przyroda. Kiedy byłam małą dziewczynką lubiłam się bawić w...
Zawsze mam problem, kiedy muszę ugotować coś w cudzej kuchni. Bardzo rzadko moje wytwory wychodzą tak, jak sobie wymarzyłam. Już sam proces przygotowywania składników i organizowania przestrzeni jest dla mnie stresujący. Każdy z nas ma...
Na naszym stole pojawiają się tylko raz do roku, bo Małż nie przepada za słodkimi obiadami. Nie sabotuje posiłków, zjada grzecznie, ale bez entuzjazmu. Do niedawna nie lubiłam lepić pierogów z jagodami, bo denerwowały mnie...
Był kiedyś czechosłowacki serial animowany „Pat i Mat”, znany u nas jako „Sąsiedzi” – mam czasem wrażenie, że żyję w analogicznej historii zatytułowanej „Pet i Kał”. W zeszłym tygodniu ponownie zostawiliśmy wrocławski „piekarnik” i uciekliśmy...
Od dłuższego czasu marudziłam mojemu Małżowi, że zatopiona po czubek głowy w macierzyństwie towarzysko porastam kurzem, mchem i pajęczyną; że kontaktuję się ze światem głównie przez fejsbuka, spotkania zaliczam sporadycznie z wąskim gronem przyjaciół albo...
Małż niespecjalnie przepada za tą zupą, bo jest lekko słodka – on lubi zupy słone, mięsne i pieprzne. Człowiekowi Wyżerce i Młodej za to smakowała. Młode buraki ćwikłowe z liśćmi, czyli botwina, są jeszcze dostępne...
Z letnich, weekendowych wypraw do na wieś wracam do Wrocławia objuczona workami z brudnymi ubraniami, bo Człowiek Wyżerka wyciera swoją nabytą „miastowość” we wszystko co możliwe. Koszulkę przyozdobi sobie żabotem z psiej sierści, zjedzie na...
Bób, jak fasola i groszek, to nasiona zamknięte w potężnych strąkach. Znamy go jednak w postaci już wyłuskanej, zamkniętej w półkilowych woreczkach – tak przeważnie sprzedaje się go na straganach i w warzywniakach. Pojawia się...
Wychowałam się na wsi. Jeśli miałabym być szczera, to powiedziałabym raczej, że wychowałam się poza wsią. Mój rodzinny dom znajduje się bowiem na samym jej końcu. Do najbliższego sąsiada mieliśmy co najmniej pół kilometra. Dzieci...
Udało mi się ostatnio wylicytować przedwojenne wydanie „Uniwersalnej Książki Kucharskiej” Marii Ochorowicz-Monatowej. Planowałam od razu po zakupie oddać ją do introligatora, żeby się nią zaopiekował, bo odpada jej grzbiet okładki i ma luźne kartki. Kiedy...