Domowa mieszanka przypraw curry w proszku
Drzewiej, będąc młódką stanu wolnego, wychodziłam z założenia, że skoro nie ma problemu, żeby coś znaleźć na sklepowej półce, to bez sensu jest robić to samodzielnie. Wciąż rozumiem to podejście, bo często wiąże się ze znaczną oszczędnością czasu, a są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze – dla jednego jest to sen, dla innego dobra książka czy serial. Od kiedy odkryłam w sobie kulinarną pasję, to nie szkoda mi żadnej chwili spędzonej w kuchni. A nie, jednak kłamię – obieranie ziemniaków i szorowanie garów to marnowanie czasu.
Małż czasem mi mówi, że lubię sobie utrudniać życie, a ja wolę to sobie tłumaczyć tak, że poszerzam swoje horyzonty. Dlatego powtarzam mu często: skoro można coś zrobić samemu, to po co kupować? Czerpię satysfakcję ze zgłębiania różnych kulinarnych zakątków i zdobywania nowych umiejętności.
Podobnie jak w przypadku przyprawy do piernika, którą rozrzedza się cukrem lub/i mąką czy kakao, w składzie wielu paczkowanych mieszanek curry w proszku na czołowych pozycjach znajduje się sól, co oznacza, że jest jej tam najwięcej i za nią słono się przepłaca. Można też znaleźć curry bez soli, ale więcej radości daje samodzielne jej przygotowanie niż buszowanie w torebkach z przyprawami w supermarkecie.
Szczypta takiej domowej przyprawy dodana np. do zwyczajnych tostów czyni z nich niepospolity przysmak. Nieskromnie dodam, ze bosko sprawdza się też w jogurtowej marynacie do pieczonego kurczaka (o, na przykład takiej).
Poniższy przepis to jeden z wielu wariantów tej mieszanki. Swoją możesz wzbogacić np. dodatkiem cynamonu, czosnku, gałki muszkatołowej czy naszego polskiego kminku. Możesz skorzystać z większej ilości zmielonych wcześniej przypraw (i nie męczyć się np. z kozieradką, kardamonem czy kolendrą), ale gwarantuję ci, że trud się rewanżuje pełniejszym smakiem.
Zmodyfikowałam przepis znaleziony w książce „W mojej francuskiej kuchni” Susan Herrmann Loomis.
Składniki:
- 1 płaska łyżka nasion kolendry
- 1 płaska łyżka nasion kozieradki
- 1 czubata łyżka kuminu
- 10 strączków zielonego kardamonu
- 3 goździki
- po ¾ łyżeczki gorczycy: białej/żółtej, sarepskiej i czarnej
- 1 czubata łyżeczka sproszkowanej kurkumy
- ¾ łyżeczki mielonego imbiru
- ½ łyżeczki sproszkowanej papryczki chili
Wszystkie niesproszkowane przyprawy (kolendrę, kozieradkę, kumin, kardamon, goździki i gorczycę) wsyp do rondelka i umieść na niewielkim ogniu. Jeśli nie masz gorczycy sarepskiej, to daj pełną łyżeczkę białej. Praż przez kilka minut, cały czas pilnując zawartości garnuszka. Kiedy przyprawy zaczną intensywnie pachnieć i delikatnie się zrumienią, zdejmij je z kuchenki i odstaw, by ostygły.
Uprażone przyprawy zmiel w młynku do kawy lub pieczołowicie rozetrzyj w moździerzu. Po rozdrobnieniu wymieszaj ze sproszkowanymi przyprawami: kurkumą, imbirem i chili.
Gotową mieszankę przesyp do niewielkiego, szczelnie zamykanego słoiczka.
Mieszanka curry jest jedną z moich ulubionych przypraw, ale jak dotąd nie wpadłam na to, żeby zrobić ją samodzielnie. Niestety, wiele jest prawdy w tym co piszesz. Producenci oszczędzają na nas, konsumentach, i zamiast naturalnych ziół, w gotowych mieszankach znajdziemy mnóstwo soli (czy glutaminianiu sodu) i wiele innych zbędnych naszemu organizmowi substancji. Staram się dokładnie sprawdzać skład przypraw, ale jednak zawsze lepiej przygotować je samemu. Wtedy mamy pewność, że będą zdrowe i aromatyczne. Dzięki za przepis!
Pytanko techniczne. Gdzie można nabyć poszczególne składniki mieszanki? W markecie na półce raczej problem znaleźć wszystkie przyprawy/nasiona.
Niektóre składniki można znaleźć czasem w dużych marketach albo w sklepach zielarskich/ze zdrową żywnością, ale trudno jest ustrzelić wszystkie, które są potrzebne w jednym czasie, dlatego najczęściej zamawiam w sklepach internetowych 😉
dzieki 😀 dzis wyroboje plus dodam cos od siebie 😀