Harce w wyszukiwarce #7 – Varia kulinaria
Harce w wyszukiwarce to najśmieszniejsze albo najdziwniejsze zapytania, które doprowadzały tzw. "jednorazówki z Google'a" do mnie. "Jednorazówki" to osoby, które szukają różnych rzeczy w dziwaczny sposób i nawet nie zwracają uwagi na to, gdzie je rzuciła wyszukiwarka. Przeważnie nie wracają do raz odwiedzonej strony.
Zachowałam oryginalną pisownię. Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym nie skomentowała. Zawsze muszę mieć ostatnie słowo 🙂
- kapusta nowa przepis – młoda, nowa – wsio rawno
- paluchy z drozdzy instant – wolałabym takie z dodatkiem mąki i innych składników. Po samych drożdżach odbija mi się
- bober jak ugitowac – wtf? Jak agitować bobra? Bobera? Biebera? czy może ugotować?
- chodnik a karmienie piersią – najlepiej usiąść sobie wygodnie, ale na chodniku też się da, przy odrobinie wprawy nawet w chodzie
- czy moge jesc zupe botwinowa jak karmie piersia – jak skończysz jeść, możesz nakarmić niemowlę. Albo zrobić to przed karmieniem. W trakcie jedzenia dziecko u piersi może przeszkadzać.
- colesław z kurczaka gessler – ja tam coleslawa robię z kapusty, jedyna dopuszczalna dla mnie surówka z mięsa to tatar
- co dodac do ciasta nalesnikowego zeby bylo wytrzymale – wikol albo inny klej stolarski
- drzem z truskawek inaczej – proszę bardzo: dżem z truskawek
- jak sie robi ajlaf na rosole – ajlaf? to coś z miłością i rosołem ma być (ajlafju)? kombinuj, ale nie idź tą drogą co w „American pie”
- konfitury z kartoflanka – nie muszę Cię widzieć, żeby wiedzieć, że jesteś w ciąży
- podudzia marnowane w kefirze – jak tak leżą i leżą, to faktycznie się marnują
- robaki w zakwasie z buraków – o Bożenko, kiedy ostatnio sprzątałeś/łaś w kuchni?
- ładne i dobre ciasta – kiedyś to się szukało ładnych i dobrych kobiet
Ajlaf to na Górnym Śląsku kluski lane?
Karolino, już mi jeden miły pan z Górnego Śląska podpowiedział, że chodzić mogło o ’ajnlauf’, nie wiem, czy 'ajnlaf’ jest prawidłową formą – wiesz coś więcej? 😉
A tak przy okazji, to myślałam o Tobie niedawno 😉
Aha…moja ciocia mówi chyba „ajlaf”, ale ona ma ze 100 lat i jest przeszczepiona na Górny Śląsk od nas, więc co my tam z ciocią wiemy? jak dokopię się do kompa, to wypocę maila.Chwilowo tylko pozdrawiam?
„bober jak ugitowac” w tłumaczeniu na polski to: „Jak ugotować bób?”
W niektórych regionach wielkopolski na bób mówi się „bober” i jak powiesz inaczej, toś „paniusia” i traktują cię z rezerwą. Kupujesz oczywiście kilo bobru, a potem robisz, co chcesz z tym bobrem.
Pozdrawiam:)
Megan, nie wiem, co ze mną jest nie tak, ale „bober” wywołuje we mnie skojarzenia takie, że Freud miałby radochę, a na ten bób – gdyby go wyrwać z kulinarnego kontekstu – nie wpadłabym 🙂
Ślę moc serdeczności! 😉
Najpierw się człowiek pośmiał, potem czegoś nauczył 🙂
Swego czasu przeglądałam sporo książek, które traktowały o kuchni regionalnej (m.in. nieodżałowanej Hanny Szymanderskiej) i na takie kwiatki się nie natknęłam. I ja się czegoś nauczyłam 🙂