Frużelina wiśniowa
Gofry z gotowej mieszanki prosto z nadmorskiej budki, lody-świderki z proszku rozrabianego według legend w pralce Frani, ryba z mrożonki i do tego frytki ze starego oleju. Smaki lata dla jednorazowego klienta, który śmignie w lokalu jak strzała i podobnież poleci w krzaki, tyle że w innym celu. I nie wróci. No chyba, że starczy mu sił na reklamacje.
Na szczęście chwilowo omijają mnie te pokusy, bo opuściłam turystyczne atrakcje Wrocławia na rzecz uroków wsi. Kolejny tydzień tropikalnych upałów w wielkim mieście sprawił, że zabrałam dzieciaki i w podskokach wróciłam na Włodzickie Wzgórza, gdzie się wychowałam. Tu też jest gorąco, ale bliskość świerkowego lasu daje cień, a strumyczki trochę orzeźwienia. Stary poniemiecki dom z grubymi, kamiennymi ścianami również zapewnia odrobinę chłodu. Można żyć. Oddychać.
We Wrocławiu już nie byłam w stanie oddychać, ani nawet myśleć o gotowaniu i przetworach. Siedziałam pod wentylatorem i z domu wychodziłam tylko w przypadku wyższej konieczności. Z rozpędu zamówiłam wcześniej 10 kg wiśni i 5 kg czerwonych porzeczek. Uderzona falą upału załamałam rączęta i z musu zrobiłam dżem wiśniowy i frużelinę, dżem i chutney z porzeczek, po czym w te pędy uciekłam z miasta. Ledwo słoiki wystygły, już byłam spakowana i czekałam tylko, aż Małż wróci autem z pracy.
Dzieciaki początkowo zachłysnęły się wsią i próbowały wejść w każdą dziurę, wszystkiego dotknąć i spróbować. Musiałam mieć oczy dookoła głowy. Dopiero teraz mam chwilę wytchnienia i mogę wrócić do blogowania, żeby podać przepis. Frużelina to coś więcej niż kisiel – w niektórych przepisach składa się tylko z owoców, cukru, skrobi ziemniaczanej i odrobiny wody. Prawdziwa frużelina jednak zawiera w sobie żelatynę bądź wegańskie zamienniki, czyli pektynę lub agar, które mogą sprawić, że stanie się ona mętna. Do czego można użyć frużeliny? Można ją wmieszać w masę tortową, udekorować nią różnego rodzaju ciasta, polać nią naleśniki, gofry czy panna cottę.
Gotowa frużelina powinna być lśniąca, lekko szklista, przypominająca nieco kisiel.
Składniki (5 słoiczków 200 ml):
- 1 kg wydrylowanych wiśni
- 100 g cukru (lub więcej, wg uznania)
- 2,5 łyżki skrobi ziemniaczanej + 3 łyżki zimnej wody
- 10 g żelatyny (lub pektyny albo agaru, ale nie będzie tak lśniąca)
Żelatynę zalej wodą (około 100 ml) i odstaw, aby napęczniała.
Wiśnie przełóż do garnka i zasyp cukrem. Podgrzewaj na niewielkim ogniu, a kiedy owoce puszczą dużo soku i cukier się rozpuści, dodaj skrobię ziemniaczaną dokładnie rozprowadzoną w trzech łyżkach zimnej wody.
Zagotuj całość, zestaw garnek z kuchenki i dodaj napęczniałą żelatynę. Mieszaj tak długo, aż żelatyna się całkiem rozpuści (nie wolno jej zagotować, bo straci właściwości żelujące).
Wiśnie w żelu przelej do wyparzonych słoików i zakręć. Odstaw do góry dnem. Nie pasteryzuj – żelatyny nie wolno zagotować, bo straci właściwości żelujące. Po przestygnięciu frużelina zgęstnieje.
Nie spodziewałem się, że jest to kisiel 🙂 Na pierwszy rzut oka przypomina po prostu dżem 🙂
To coś więcej niż kisiel 😉