Dietetyczne rewolucje
Przygotowywanie śniadań to moja zmora. Sama mogłabym się zadowolić kawą z mlekiem i na niej dociągnąć co najmniej do godziny 11. Moje dzieci jednak działają trochę inaczej. I są straszliwie wybredne, a już wybitnie, kiedy się spieszymy. Nawet Głodzilla przy tym posiłku czyni wyjątek od reguły i je niewiele. Nie jestem w stanie podać śniadaniowych propozycji, które zawsze są strzałem w dziesiątkę. Co jednego dnia moje Stwory zjadają z apetytem, tego za tydzień nie chcą nawet oglądać (oczywiście przyrządzonego od nowa, a nie przetrzymanego przez siedem dni w lodówce). Zupy mleczne, owsianki i jaglanki cieszą się średnim powodzeniem, w jajku na miękko atrakcyjne jest tylko żółtko, z tostów bywa wyżerany sam ciągnący się ser, podawanie kanapek przypomina rosyjską ruletkę, bo nie każda pasta uwodzi smakiem a sałata, pomidor, ogórek czy rzodkiewka to dekoracja jest a nie pożywienie… Można dostać załamania nerwowego. Ostatnio hitem jest… suchy chleb.
Dlatego ucieszyłam się, kiedy dostałam możliwość wzięcia udziału w warsztatach śniadaniowych pod hasłem „Dietetyczne rewolucje” organizowanych przez Oleofarm. Część praktyczna spotkania była poprzedzona wykładem dietetyczki, Anny Drzyzgi. Pani Ania podkreśliła fakt, że Polska zajmuje czołowe miejsce w Europie pod względem szybkości tycia dzieci. Już 17% naszych bąbelków dorobiło się dzięki nam nadwagi. Specjalnie podkreśliłam 'nam’, bo to my – rodzice – decydujemy o tym, co podajemy na stół i w jaki sposób nasze dzieci spędzają czas (tylko 25% dzieci uprawia sport poza zajęciami w-f).
Aby zachować zdrowie, warto pamiętać o zasadzie 6 U:
– urozmaicanie (spożywanie szerokiej gamy świeżych, nieprzetworzonych produktów)
– umiar (rozsądne porcje)
– unikanie (cukrów i soli)
– uregulowanie (stałe pory)
– uprawianie sportów – uśmiech 🙂
Nie wiem, jak Was, ale mnie zastanawiało, ile dziecko, dajmy na to trzyletnie, powinno zjadać na śniadanie. Optymalna kaloryczność tego pierwszego posiłku to 300-350 kcal. W tym może się zmieścić jedno kupne ciastko (np. popularny i atrakcyjny wizualnie biszkoptowy miś z nadzieniem) i słodzony jogurt owocowy – razem to może być 6-7 łyżeczek cukru. W zdrowym śniadaniu, tj. w bułce pełnoziarnistej z serem i warzywami (sałata, ogórek, rzodkiewka itp.) i jabłkiem do tego, mamy w przeliczeniu maksymalnie 1 łyżeczkę cukru i wiele wartościowych substancji.
Po wykładzie dietetyczki ochoczo przystąpiłyśmy do degustacji produktów Oleofarmu. Smak niektórych był sporym zaskoczeniem, szczególnie dla dzieci przyzwyczajonych do słodkich smaków. Sok z rokitnika przejdzie chyba do legendy. Żałowałam, że nie mogłam zabrać ze sobą Głodzilli, z pewnością spróbowałby wszystkiego, bo on lubi hardkor. Niestety Dziedzic mój, zmagający się z zapaleniem ucha, musiał zadowolić się towarzystwem Panny Grymaśnej i swojego Taty.
Kiedy spróbowałyśmy soków i olejów, Grzegorz Pomietło, szef kuchni restauracji Art Hotelu, pokazał nam, że wykorzystując kilka ogólnodostępnych składników można łatwo przygotować pasty kanapkowe (znikały równie szybko, jak się je robiło) i sałatki.
Poza umiejętnościami kulinarnymi zachwycona byłam jego podejściem do dzieci. Widać było, że w ich towarzystwie czuje się swobodnie.
Kiedy dzieci zajmowały się przygotowywaniem kolorowych szaszłyków z owoców i warzyw, mamy pod czujnym okiem pana Grzegorza eksperymentowały z przepisami na pasty kanapkowe i sałatki.
Ze spotkania musiałam wyjść przed czasem i nie zostałam na degustacji, bo ktoś musiał ruszyć Małżowi na ratunek. Mimo to zabrałam ze sobą moc miłych wspomnień i inspiracji, bo wielokrotnie w trakcie warsztatów podkreślano, że im ciekawsze i ładniejsze są posiłki, tym chętniej dzieci się za nie zabierają.
Na zdjęciach możecie obejrzeć efekty naszych działań.
Jakbym o sobie czytała! Mój Rafcio rano pije tylko kakao a śniadanie je w przedszkolu.
Super! Też bym się wybrała na takie warsztaty z moją zbuntowaną pięciolatką. Zabierzesz mnie??
Następnym razem, jak się dowiem o czymś takim, to dam Ci znać. Będzie nam raźniej 🙂