Babeczki marchewkowe z zielonym słonecznikiem i kremem
Pierwszy raz zetknęłam się z ciastem marchewkowym kilka lat temu w Heidelbergu. Było to dla mnie niesamowite odkrycie – warzywo jako deser. Z czasem wypracowałam kilka własnych receptur i stwierdziłam, że świetnie nadaje się na babeczki (tudzież muffinki). Tak się składa, że wcześniejsze ciasta, które Wam pokazywałam na moim blogu również były marchewkowe: jabłkowo-marchewkowe i marchewkowo-bananowe (wegańskie).
W tej odsłonie może powinnam dodać, że wytwory analogiczne do niżej przedstawionych są powszechnie znane jako cupcakes, ponieważ tak się mówi na babeczki z górą kremu 🙂 Co do kremu, to polecam go z całego serca – nie jest za słodki, a cytrynowa nuta świetnie pasuje do marchewkowo-cynamonowego ciasta.
A tak na marginesie, to jeśli dodacie do surowego ciasta ziarna słonecznika, to po kilku godzinach od upieczenia nabierze on głębokiej, zielonej barwy. Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje? Czy to „wina” jajek, a może cukru? W chlebie te same ziarna zachowują się przyzwoicie i nie robią takich ekscesów. Czekam na Wasze refleksje 😉
Składniki na babeczki:
- 100 ml oleju rzepakowego*
- 100 ml mleka
- 3 jaja
- 180 g cukru
- 250 g mąki pszennej
- 250 g marchwi startej na tarce o dużych oczkach
- 50 g łuskanego słonecznika
- 35 g płatków owsianych
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 3 płaskie łyżeczki cynamonu
- 1/2 łyżeczki soli
Składniki na krem:
- 2 łyżki kremu cytrynowego (lemon curd)
- 6 łyżek mascarpone**
- 1 czubata łyżka cukru pudru
Przygotowanie babeczek: jaja zmiksuj z cukrem, dodaj chłodne olej oraz mleko i wymieszaj. Do płynnej masy przesiej mąkę połączoną z proszkiem do pieczenia, sodą, solą i cynamonem. Zmiksuj na gładko, następnie dorzuć „grube” składniki: startą marchew, płatki owsiane i słonecznik. Wymieszaj łyżką i nakładaj do foremek do muffinek do około 2/3 wysokości. Piecz przez 25 minut w 180 stopniach (lub do tzw. suchego patyczka).
Przygotowanie kremu (banalne): składniki powinny być chłodne. Aby uzyskać masę należy przełożyć krem cytrynowy, serek i cukier puder do dość wysokiego naczynia i za pomocą blendera z trzepaczką ubić do połączenia składników. Tak uzyskany krem ładujemy do szprycy do dekorowania tortów (możemy sobie też zrobić z papieru do pieczenia rożek i odciąć końcówkę) i wycisnąć go na wystudzone babeczki. Ja swoje przyozdobiłam dodatkowo kolorową posypką 🙂
* lub tyle samo roztopionego masła
** z powodzeniem możesz użyć serka do serników
mniam, porywam babeczkę na śniadanie 🙂
a proszę bardzo 🙂
Nie mam pojęcia, dlaczego pestki zrobiły się zielone. Ale mnie zaciekawiłaś, może uda mi się znaleźć odpowiedź 🙂
A babeczki cudne 🙂
jeśli znajdziesz rozwiązanie tej zagadki, to koniecznie się ze mną podziel! 🙂
Przeczytalam gdzies ze tak dziala soda na slonecznik 🙂
i w sumie by sie to zgadzalo, bo w przepisach bez sody slonecznik mial swoj normalny kolor 🙂
Faktycznie!!! 😀 dzięki 🙂
A co tam za książkę czytałaś do babeczek (pytam njak filolożka filolożkę)? 😀 Dzisiaj zamierzam je zrobić – wszelkie muffinki jak dotąd bardzo dobrze mi wychodziły, mam nadzieję, ze i te również 😉
Ja też mam nadzieję, że Ci wyjdą. Trzeba uważać na marchewki, bo jedne są bardziej soczyste a inne mniej. Raz jeden mi wyszedł zakalec, bo było ciasto jednak za mokre. Jesli masz doświadczenie w babeczkach, to na bank ogarniesz 😉
A czytałam dokument „Dziewczyny wojenne” Łukasza Modelskiego (w sumie już drugi miesiąc czytam, mimo że książka bardzo interesująca) 😉
Wstyd się przyznać, nie wyszły. Zbyt mocno się starałam, by było OK, i nie wlałam mleka 😉 Albo może i marchew zbyt soczysta? Nie wyrosły ponad foremki. Wstyd, wstyd i hańba. Na szczęście zjadliwe 😉
O :(( A robiłaś z płatkami owsianymi? Bo one sporo wilgoci wchłaniają. Ciasto miałaś bardziej gęste, czy płynne? U mnie zawsze jest dość zwarte.
Tak, były płatki owsiane, błyskawiczne, bo takie miałam, ale to chyba bez znaczenia? Ciasto było bardzo gęste (przy muffinkach, jakie dotąd robiłam, też było mniej więcej takie), dlatego nie podejrzewałam, żebym czegoś zapomniała, dopóki zadowolona z siebie nie wstawiłam babeczek do piekarnika i następnie nie ujrzałam stojącej niewinnie na blacie szklanki z mlekiem… W odruchu rozpaczy chyba część tego mleka wlałam do reszty ciasta, które czekało na swoją kolej. Bo okazało się, że te Twoje chyba bardzo duże były, a ja mam formę na 12 średnich 🙂 Zastosowałam ułamki, a i tak musiałam piec na dwie tury 😉 Coś mam zły dzień chyba dzisiaj… Jak moja ząbkująca córka 🙁
Nie ma znaczenia jakie płatki, bo piekłam i na tych błyskawicznych, i na tradycyjnych i wychodziły. Chyba się poświęcę i jutro je zrobię. Mam nadzieję, że nie pomyliłam czegoś przy spisywaniu przepisu, chyba bym się trzasnęła z backhandu patelnią żeliwną 🙁
Łączę się z Tobą w cierpieniu, bo Głodzilli wychodzą trzonowce. Niezbyt zadowolony z tego.
No coś Ty, przecież absolutnie nie obwiniam przepisu, to pewnie przez to zapomniane mleko 🙂 Za jakiś czas znowu spróbuję je zrobić ze wszystkimi składnikami dawanymi po kolei 🙂
Mój starszy syn ząbkował niezauważalnie prawie, to teraz mam, żeby za dobrze mi nie było 😉
Marta, jednak upiekłam jeszcze raz i lekko zmodyfikowałam przepis. Zmniejszyłam też liczbę składników, ale zauważyłam, że jeśli zostawi się nadal tyle słonecznika i płatków, to wyjdą – tylko treściwsze 🙂 mam nadzieję, że będziesz miała ochotę spróbować raz jeszcze.
Pewnie, że spróbuję, tym bardziej, że moje wybredne dzieci pałaszują je, aż im się uszy trzęsą 😉 W smaku są naprawdę dobre, tylko takie niepozorne, niewyrośnięte mi wyszły.
Śliczne te babeczki, zrobię na pewno tylko zamiast słonecznika dałabym orzechy włoskie
Dziękuję, myślę, że orzechy będą świetnie pasować 🙂
Ja dziś upiekłam te babeczki już drugi raz. Za pierwszym wyszły mi świetnie, więc przystąpiłam do działania pełna animuszu. Tylko zamiast 35 g płatków, dodałam 35 dag! Dotarło to do mnie, gdy muffiny, już gotowały się razem ze mną ze złości w piekarniku. Poleciałam do sklepu po marchewkę, żeby upiec wszystko od nowa, wściekła na własne gapiostwo, a tymczasem babki normalnie wyrosły i dobrze smakują, tylko, że są może bardziej treściwe 🙂 Kamień spadł mi z serca, ale że już zaczęłam robić tę nową porcję ciasta, to upiekłam też partię z prawidłowego przepisu i teraz mam w domu ciastkarnię 🙂 Do ciasta dodałam jeszcze żurawinę i kandyzowaną skórkę pomarańczową. Smak bakalii świetnie pasuje do tych babeczek 🙂
Ło Jezusicku! toż to cała paczka płatków owsianych tam poszła! Jak Ty je tam wcisnęłaś? 😀 No to teraz możesz zapakować je w koszyczek i nakarmić pół redakcji 😛
Szukałam rozwiązania problemu zielonego słonecznika i natknęłam się na Pani przepis… Jedyne co łączu mój przepis na chleb, z Pani na babeczki to soda… Na drożdżach słonecznik nie zielenieje 😉 Pozdrawiam 🙂
Wiem, że minęło wiele lat od dodania tego przepisu i zapytania jego autorki,
ale może ktoś chciałby wiedzieć – jak to się dzieje, że pestki słonecznika w placku są zielone? Zachodzi reakcja chemiczna pomiędzy utlenionym kwasem chlorogenowym a białkami słonecznika. Dodajmy do tego zasadowe środowisko i/lub wysoką wilgoć i ciemnozielony kolor gwarantowany. Kwas ten nie bierze się z powietrza a występuje w znacznej ilości w nasionach słonecznika. Zielone pestki słonecznika nie są trujące, to nie jest pleśń.
Kwas chlorogenowy może pozytywnie oddziaływać na organizm: wspomaga odchudzanie i obniża ciśnienie.
Pozdrawiam, Hana 🙂