O tym, jak doczekaliśmy się sąsiedzkiej interwencji


Możesz również polubić…

4 komentarze

  1. Edmun pisze:

    Wiesz.. Zazwyczaj (u normalnych ludzi) takie interwencję nie są spowodowane jednokrotnym incydentem a raczej ten 'ostatni’ jest już po prostu momentem kiedy ktoś ma dość. Szkoda tylko że większość tych co im sąsiad zapuka do drzwi patrzą przez pryzmat tylko ostatnich wydarzen

    • Agata pisze:

      Wszystko zależy od tego, w jaki sposób ten sąsiad puka i co mówi, gdy mu się otworzy. Jeżeli mieszka się w bloku, trzeba się liczyć z tym, że komuś małe dziecko płacze, innemu szczeka pies, ktoś inny robi remont, inny głośno kopuluje albo codziennie tłucze schabowe. Wszyscy wydajemy denerwujące dźwięki – moja sąsiadka imprezuje i śpiewa arie oraz swego czasu uczyła gry na flecie… A moje dzieci czasem krzyczą i głośno wyrażają emocje, jak wszystkie dzieci a nawet spora część dorosłych ludzi 😉

  2. Abra pisze:

    A może warto się postawić na miejscu sąsiadki, może ona też już ma dosyć ciągłych krzyków i płaczu od samego rana? Zgadzam się z Edmunem, może warto jest postawić się na miejscu sąsiadki, której też puszczają nerwy kiedy zmuszona jest słuchać takiego koncertu od rana. W obecnych czasach coraz więcej rodziców nie radzi sobie z wychowywaniem własnych dzieci, czego świadkami muszą być wszyscy sąsiedzi w okolicy. Dlaczego to sąsiadka ma postawić się na Waszym miejscu, kiedy Wy nie potraficie się postawić w jej sytuacji?

    • Agata pisze:

      Oj, potrafimy się postawić w jej sytuacji i szanujemy jej przestrzeń prywatną. Dlatego nie przychodzimy do niej o 21:30, kiedy kilka razy w tygodniu w łazience wyśpiewuje arie albo jej goście wychodząc w nocy robią harmider na klatce schodowej. Co Twoim zdaniem jeszcze mogłabym zrobić? Bardzo mnie ciekawi Twoja odpowiedź, bo nie podsuwasz żadnych rozwiązań, tylko zostawiasz krytykę.

      Sąsiedzi, którzy mieszkają pod nami też mają dziecko w okolicy 3 roku życia i ono również dość często płacze – wieczorem, bo nie chce iść spać oraz rano, bo nie chce wstać. I kilkukrotnie w ciągu dnia ze sobie znanych powodów.

      Mam wrażenie, że wielu rodziców bojąc się krzyku, bo co sąsiedzi powiedzą, skacze dookoła dzieci i obchodzi się z nimi jak z jajkiem, nie pozwalając im na przeżywanie trudnych emocji, zabawiając je nadmiernie. A potem szok, że dziecko idzie do szkoły i nie radzi sobie ze stresem…
      Bunt trzylatka i jego histerie są naturalnym etapem rozwoju. Sprawdzałam w specjalistycznej literaturze i konsultowałam z pediatrą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *