Kisiel truskawkowy
Na studiach w ramach kursu pedagogicznego miałam zajęcia z emisji głosu. Dowiedziałam się na nich między innymi, że w trosce o struny głosowe należy często jeść kisiel. Nauczycielką nie zostałam, ale praca, którą podjęłam, wymagała ode mnie wielogodzinnego, codziennego zdzierania gardła. Bywały takie momenty, że ratowałam się kisielem. Z torebki. Potem poszłam na urlop macierzyński, później wychowawczy i na kisiel nawet nie chciałam patrzeć, bo tak mi się źle kojarzył. I te wszystkie smaki mi obrzydły. Bardzo długo mi zajęło przeproszenie się z tym przysmakiem. Na szczęście przypomniałam sobie, że można go bardzo w bardzo prosty sposób przygotować ze świeżych owoców.
Prezentuję Wam zatem domowy kisiel truskawkowy z ekstra dużymi kawałkami owoców, w 100% naturalny, bez konserwantów, sztucznych barwników i innych substancji wzbogacających. Jest o wiele smaczniejszy od tego z torebki. Przygotowanie go zajmuje może ze dwie minuty dłużej, a jedynym grzeszkiem, który można mu zarzucić jest dodatek cukru. Zamiast niego można zapewne użyć stewii, ksylitolu albo innego słodziwa, ale do tego jeszcze nie dojrzałam. Można też w ogóle nie słodzić, ale ja nie przepadam za kwasieluchowym kisielem.
Składniki (na 3 porcje):
- 300 g truskawek
- 350 ml wody
- 1 łyżka cukru (30g, można dać mniej lub więcej)
- 1 łyżka skrobi ziemniaczanej (15g)
Truskawki opłucz, poobrywaj szypułki i podziel na ćwiartki. Przełóż je do garnuszka, wsyp cukier i zalej 250 ml wody. Zagotuj.
W pozostałych 100 ml wody rozprowadź skrobię i wlej ją do garnuszka z truskawkami. Cały czas mieszając, ponownie zagotuj i od razu zdejmij z kuchenki, po czym rozlej do pucharków, szklanek, kubków czy innych naczynek. Poczuj smak dzieciństwa 😉
Już mam za sobą robienie naturalnego kisielu moim niemowlaczkom (znaczy dzieciakom, kiedy były niemowlaczkami, na samym soku) i uświadomiłaś mi, że dawno im tego smakołyku nie podawałam 🙂 A ze świeżych truskawek w kisielku na pewno się ucieszą 🙂
Marta, przez tę moją niegdysiejszą awersję do kisielu Głodzilla w niemowlęctwie go nie jadł, ale teraz regularnie będzie robił za deserek (kisiel, nie Głodzilla) 🙂
Moja babcia mi taki robiła 😉
Niby zwykły kisiel a jaki ładny. Wieki nie jadłam!
Pyszota!
świetny pomysł! trzeba wypróbować 🙂 znudziły mi się już te szybkie kisiele.