Zimowa zupa z białych warzyw z fetą
Są takie dni, a ostatnio jest ich coraz więcej, kiedy nie chce mi się wychodzić z domu i za wszelką cenę ograniczam do minimum powody, dla których wypadałoby to zrobić. W takie dni czyszczę lodówkę ze wszystkiego. Widmo stania w sklepowej kolejce z rzeszą zakatarzonych ludzi, którym na dodatek strasznie się dokądś śpieszy, skutecznie zatrzymuje w domowych pieleszach.
Ciężko mi też przekonać niespełna 16-miesięcznego Człowieka Wyżerkę do tego, że spokojne stanie w miejscu znacznie przyspiesza proces zakładania kombinezonu, bucików, szalika etc., a krem do buzi nie jest do lizania. Kończy się to tym, że w środku ubierania mam ochotę położyć się na podłodze i płakać, a Człowiek Wyżerka realizuje moje skryte pragnienia i sam to robi. Jeśli tylko jest taka możliwość, zwalam obowiązek spaceru na Pana i Władcę, by po ceremonii przyoblekania Potomka oddać się błogiemu nicnierobieniu.
Tęskno mi już za wiosną, za świeżymi warzywami i owocami. Za słońcem, ciepłem, śpiewem ptaków, zielenią – za wychodzeniem z domu bez żadnych ceregieli.
Za oknem szarobury przesolony śnieg, a na stole zupa krem ze słoną fetą zamiast soli. Bo w tym momencie sól nie jest pożądanym wspólnym mianownikiem.
Składniki (3 – 4 porcje):
- 500 ml wywaru mięsno-warzywnego*
- 100 g białej części pora (z 1 sporego)
- 200 g korzenia pietruszki (2 nieduże)
- 60 g selera korzeniowego (1/4 średniego)
- 50 g sera feta
- 1 ząbek czosnku
- spora szczypta ziół prowansalskich
Warzywa obierz, umyj, podziel na dowolne kawałki i ugotuj w wywarze z dodatkiem ziół prowansalskich. Kiedy będą miękkie, zestaw z kuchenki, dodaj przeciśnięty przez praskę czosnek oraz ser i zmiksuj na gładko. Podawaj z grzankami.
*lub warzywnego w wersji wege
Wiem co czujesz jesli chodzi o zimowy przyodziewek „stwora juniora”, mam to w wersji razy dwa:) i chyba jestem sadomasochistką, bo z uporem godnym lepszej sprawy codziennie z nimi wychodzę:) Zupę spreparuję na pewno, bo teraz żywimy się głównie zupami, mądra pani w radiu mówiła, że zimą to bardzo zdrowa opcja:)
No to muszę powiedzieć, że wjechałaś mi teraz na ambicję – to ja z Głodzillą będę wychodziła na dwa razy dłużej i jeszcze mu zbuduję igloo. A co! 🙂
Do niedawna wydawało mi się, że warzywa typu seler czy korzeń pietruszki nie nadają się do niczego innego niż jako dodatek do zupy – a między innymi dzięki Tobie przekonuję się, że także jako główny składnik świetnie smakują 🙂 Zupka dziś na moim stole – mniam! Na pewno do niej wrócę 🙂
Ale mi dzisiaj humor poprawiasz 🙂 że nie wspomnę o moim połechtanym ego 😉
Nie chwaliłabym bez powodu 😉
Na ile porcji zupki jest ten przepis? 🙂 Jutro planuję zrobić ten kremik 🙂
Na cztery duże porcje 🙂
Zrobiłam w innych proporcjach, ale zupka wyszła przepyszna :)) Ten przepis wykorzystam jeszcze wiele razy i inne przepisy z Twojego bloga będę wykorzystywała 🙂
Bardzo miło mi to czytać 🙂
Następnego dnia po zjedzeniu tego kremiku przez mojego chłopaka… zostałam jego narzeczoną ;-)) Heh, także zupka w pewnym sensie zadziałała 😀
gratuluję!! 😀 wszystkiego najlepszego! 🙂
Aneczko to Ty? 😉
Tu Olcia pisze.
U mnie kolejna nieprzespana noc. Różysława dała popis od 1 do 3:30 w nocy po czym z uśmiechem na twarzy obudziła się o 7 rano.
Nie mając kompletnie żadnego pomysłu na dzisiejszo-jutrzejszy obiad przypomniałam sobie o zupie, o której mi opowiadałaś. Na szczęście dodałam stronę do ulubionych.
Dzisiaj idę szturmować Biedronkę i pichcić to białe cudo 🙂
To Jaaaaa 😀
I jak Ci wyszła zupka? 🙂 Mąż pewnie zadowolony 😀
Wyglada ta zupa calkiem zachecajaco ale mam problem – we Francji nie ma korzenia pietruszki. Nawet na rynku
dziwia sie ogromnie jak widzac ,ze sprzedaja listki pietruszki pytam o korzen. a! a !nie mamy. Czm mozna zastapic,! co oni robia z korzeniem? seler jest ,por i feta.
A moze dodac pieczarki?
Ja gratuluje tej pani co zupka pomogla w zareczynach.
To seler- wiadomo!!!prosze podawac czesto , to i slub szybko bedzie.We Francji bardzo czesto podaje sie seler(surowy) starty jak marchew i wymieszany z dobrym majonezem;
Aż nie chce mi się wierzyć, że we Francji nie ma korzenia pietruszki! Szok! Sama jestem ciekawa, co się dzieje z korzeniem, skoro natka jest w obrocie. Zastąpiłabym ją w takim razie pasternakiem 🙂
A co do selera, to jestem jego fanką do tego stopnia, że wyjadam go z rosołu, czego reszta rodziny pojąć nie może. Sałatka z tartego jest bardzo smaczna, dziękuję, że mi o niej przypomniałaś. Jak wyszedł chlebek? Pozdrawiam! 😉
To ja surówkę z selera też zrobię 😀
A ślub mamy szybko, bo już w październiku tego roku, z czego baardzo się cieszę 🙂
Na zaręczyny czekałam dłuuugo bo aż 4 lata byliśmy parą… także naprawdę zupka ponagliła mojego ukochanego do oświadczyn hihihihi 😉 Do tego przepisu na pewno od tej pory mam słabość i zupka na stałe zagości na naszym stole 😀
Do autorki bloga:
Prosimy o więcej przepisów na zupy-krem. Mój mąż uwielbia tylko takie. A mi się już pomysły kończą. Dobrze by mieć taki zestaw dziesięcio-zupowy i tylko wybierać, którą kiedy zrobić.
Na razie skonfigurowałam takie:
1) paprykowo-kukurydziana
2) brokułowa
3) pomidorowa
4) tutejesza – z białych warzyw
Jak ktoś ma pomysł niechaj pisze.
Pozdrowionka.
Zobaczę, co w mojej mocy – jestem w fazie testów nad zupą marchewkową, próbuję znaleźć bezapelacyjnie pyszną recepturę, ale ciągle są jakieś „ale” 😉
zaciekawiła mnie ta zupa paprykowo-kukurydziana 🙂 z pieczonej papryki? Bardzo chętnie wypróbuję! 😉
Serdecznie pozdrawiam
Ja dziś robię właśnie marchwiową zupę-krem – przepis z „biedronkowej” gazety „Smaki życia”. Ciekawam jak wyjdzie 😉