Jak się robi prawdziwą mąkę? Nie wiesz? No to biegiem do młyna!
Jak wyobrażasz sobie młyn? Pewnie jako pękaty, przypominający stożek budynek z obowiązkowym wiatrakiem ewentualnie z potężnym kołem wodnym przy któreś ze ścian.
W zeszłym roku postanowiłam pokazać Człowiekowi Wyżerce i Pannie Grymaśnej jak wygląda produkcja mąki i młyn z prawdziwego zdarzenia. Wzięliśmy udział w I Dniu Otwartym Młyna Skokowa.
Tak, ten imponujący przedwojenny budynek to właśnie Młyn w Skokowej. Nie ma wiatraka, nie ma koła, ale za to napędza go pasja i szacunek do tradycji. Izabela i Grzegorz Sznajderowie są doskonałym przykładem na to, że da się z powodzeniem wykorzystywać stare technologie produkcji żywności i oferować towar o niebo lepszy niż ten, który znajduje się w masowej sprzedaży.
Ta mąka pachnie i smakuje ziarnem. Nie jest wyjałowiona i wybielona, nie ma w niej antyzbrylaczy i innych dodatków, których świadomie nie chcielibyśmy jeść.
W trakcie dnia pokazowego Izabela Sznajder pokazała, że pieczenie chleba jest tak proste, że każdy, przy odrobinie dobrych chęci, jest w stanie temu zadaniu podołać.
Do tego na pamiątkę chętni mogli zabrać zakwas żytni. Aż chciałoby się napisać na „wieczną pamiątkę”, bo odpowiednio pielęgnowany zakwas jest praktycznie nieśmiertelny 😉
Przepis na łatwy chleb „dla blondynki”, który cieszył się ogromnym powodzeniem na degustacji, można znaleźć na fanpage’u Młyna, wystarczy kliknąć tu – klik.
Mieliśmy możliwość zwiedzić młyn od piwnicy aż po sam szczyt, wszystkiego dotknąć, powąchać, obejrzeć. Jak widać na załączonym obrazku, dzieci nie trzeba było specjalnie namawiać do tego, żeby dokładnie zapoznawały się z eksponatami, wszystko je ciekawiło. Dlatego mając ze sobą maluchy, trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Grzegorz Sznajder oprowadził po młynie kilka grup zwiedzających, każdej szczegółowo opowiedział o całym procesie mielenia. Wyjaśnił, jak powstają poszczególne typy mąki i czym różnią się między sobą. Wiele osób nie było świadomych, jak dużo substancji dodatkowo dodaje się do „supermarketowej” mąki, aby przedłużyć jej świeżość, poprawić właściwości wypiekowe, czy chociażby kolor (tak, tak, niektóre młyny wybielają mąkę). Młyn Skokowa sprzedaje czystą mąkę bez pogarszaczy.
W taki sposób napełnia się worki z mąką różnych typów.
Zboże, które przyjeżdża do młyna jest pełne rozmaitych zanieczyszczeń, których trzeba się pozbyć. Na przyczepie lub w workach ze zbożem można znaleźć różności: śrubki, stare monety, różnego kalibru kamyczki, kawałki słomy, nasiona innych roślin, piasek… To, co pojawia się w takich transportach, widać w ponumerowanych szklanych pojemniczkach.
Zboże przechodzi zatem przez szereg różnych urządzeń, które po kolei oczyszczają je z tych zanieczyszczeń. Zasada ich działania jest prosta i wykorzystuje np. różnice w ciężarze między ziarnem a słomkami (te lżejsze zanieczyszczenia można po prostu wydmuchać) lub różnice w średnicy (zboże przeleci przez sito, zanieczyszczenia pozostaną na nim). Kawałki metalu są wyłapywane za pomocą wielkiego magnesu.
Na poniższych zdjęciach widać, że do każdego z worków wpada określony rodzaj zanieczyszczeń.
Wspominałam już na samym początku, że młyn nie jest napędzany wiatrem ani wodą. Sercem młyna jest ogromny silnik, który za pomocą wielu taśm, przekładni i kół napędza rozmaite urządzenia. Jest to stara technologia, która pamięta jeszcze Niemca, ale nadal się sprawdza.
Na koniec wycieczki, po zdobyciu zakwasu i cennej wiedzy, każdy mógł zakupić solidny zapas uczciwie przygotowanej mąki i w domu cieszyć się smakiem tradycyjnego wyrobu. To naprawdę jest różnica.
W tym roku zapowiada się powtórka z rozrywki. Jeśli nie macie pomysłu na spędzenie słonecznej soboty, to z całego serca polecam wycieczkę na II Dzień Otwarty Młyna Skokowa!
nareszcie coś nowego na blogu 🙂