„Francuski szef kuchni” Julii Child
„Jednym z sekretów gotowania jest uświadomienie sobie, że trzeba wprowadzać poprawki, jeśli się da, lub pogodzić się z sytuacją, kiedy nie można nic zrobić.”
Wszystkie gospodynie domowe powinny sobie to zdanie, wypowiedziane przez Julię, wyhaftować i powiesić na kuchennej ścianie nad stołem. Mimo dość zaawansowanego wieku i solidnej postury ta kobieta w kuchni wykazywała się dużą swobodą (paradoksalnie swoboda ta mieściła się w określonych granicach) i wierzyła, że w kuchni dobra zabawa jest najważniejsza.
Do tej pory Julia Child miała dla mnie twarz Meryl Streep z filmu „Julie i Julia”. Po jego obejrzeniu często przy posiłkach życzyliśmy sobie z moim Małżem bon appétit przedrzeźniając jej charakterystyczną wymowę i głos. Na szczęście już nam to przeszło. Pozostał nam za to sentyment do tej charyzmatycznej Amerykanki. Ucieszyłam mnie zatem, kiedy wpadła mi w ręce książka Julii z kultowymi przepisami z jej telewizyjnego show.
Patrząc na okładkę „Francuskiego szefa kuchni”, na której energiczna kobieta w średnim wieku prezentuje dwie apetyczne bagietki, opierając je na piersi jakby to były jej dzieci, nie sposób się nie uśmiechnąć.
Ta książka to coś więcej niż suchy zbiór przepisów, bo jej autorka była kimś więcej niż tylko kucharką z programu telewizyjnego z lat 60-tych. Zanim bowiem zaczęła robić karierę w telewizji, była zupełną amatorką, która zakochała się we francuskiej kuchni i zapisała się na zajęcia w elitarnej szkole Le Cordon Bleu. Prawdziwa pasja w połączeniu z nietypową osobowością przeważnie jest receptą na sukces. Okazało się więc, że Julia Child zaraża miłością do francuskiej kuchni jakby to była grypa. My też nie wykazaliśmy się odpornością.
Przepisy, które mieszczą się w tym opasłym tomie (liczy on ponad 500 stron), są napisane w dość nietypowy sposób – autorce nie wystarcza, że napisze, co trzeba zrobić. Praktycznie każda czynność, która jest zlecona do wykonania, zostaje przez szczegółowo wyjaśniona „jak” i uzasadniona „dlaczego”.
Mimo tej przystępności i waloru edukacyjnego, trzeba przeczytać instrukcję kilkakrotnie, aby wychwycić wszystkie uwagi. Często opis przygotowania potrawy jest podzielony na etapy (np. w przepisie na gołąbki na kanapkach z wątróbką są to fazy: przygotowanie do pieczenia, pieczenie, sos i dodatki, ostateczne przygotowanie i podawanie). Na początku każdego etapu znajduje się lista składników, które należy w tym momencie dodać. Dla osób przyzwyczajonych do oddzielnej listy wszystkich składników oraz wypunktowanych instrukcji, może to być zniechęcające. Problematyczne może być również przygotowanie chociażby listy zakupów, bo składniki nie są na jednej stronie, jak przyzwyczaiły nas nowoczesne książki, lecz znajdują się w różnych miejscach bywa że kilkustronicowego opisu przygotowania.
Konstrukcja tego dzieła odpowiada kolejności emitowanych programów – od 14. do 134. odcinka. Każdy „rozdział” jest opatrzony wstępem, który skrzy się charakterystycznym dowcipem.
Poruszanie się po książce ułatwia indeks znajdujący się na jej końcu.
Receptury zawierają się w czternastu działach:
I. Ciasta, ciastka, polewy i nadzienia
II. Desery i sosy na słodko
III. Drób i dziczyzna
IV. Kolacje w pół godziny
V. Les pâtes (ciasta)
VI. Przystawki, przekąski, jajka, suflety
VII. Rozmaitości
VIII. Ryby i owoce morza
IX. Sałatki, auszpiki i zimny bufet
X. Sosy i zupy
XI. Szynka, wieprzowina, podroby, rozmaitości mięsne, zapiekanki, pâtes (pasztety)
XII. Warzywa
XIII. Wołowina, cielęcina, jagnięcina
XIV. Ziemniaki, ryż, makaron
W książce brak jakichkolwiek zdjęć i ilustracji prezentujących gotowe dania lub sposób ich przygotowania. Drobne rysunki Ignacego Czwartosa, które odnaleźć można pod koniec rozdziałów podkreślają oldschoolowy charakter tej pozycji. Miłośnicy starych książek kucharskich z pewnością to docenią.
Uwielbiam ją 🙂 Szczególnie za jej desery 🙂 Film Julie & Julia to jeden z moich ulubionych 🙂
Super ! Czekam z niecierpliwością 🙂
Twój opis tej książki porwał mnie 🙂 Chętnie wzbogacę swój księgozbiór o tę pozycję.
Chyba też zmięknę i kupię tą książke. To chyba takie „MUST HAVE” dla blogera kulinarnego 🙂
Warto ją kupić nie tylko dla przepisów, ale i dla „warstwy narracyjnej” 🙂 jestem z niej mega zadowolona 😀
ostatnio na swoim blogu pisalam o ksiazce Gotuj z Julja 🙂 polecam