Ekspresłówka #3 Grzeczność
Dzisiaj, 2 lutego, obchodzimy Dzień Pozytywnego Myślenia i Dzień Mokradeł, a to przypomina mi pewną historię, która wydarzyła się w sierpniu zeszłego roku.
Któregoś pięknego popołudnia spacerowaliśmy we czwórkę wzdłuż ogródków działkowych leżących już na granicy cywilizacji. Kilka dni wcześniej dość mocno padało, więc, aby dotrzeć do celu, musieliśmy omijać głębokie, wypełnione wodą koleiny i szukać nowych ścieżek.
W którymś momencie zauważyłam mężczyznę leżącego w krzakach pod ogrodzeniem. Małż uznał, że to po prostu miejscowy chłopek-roztropek odpoczywa po libacji i nie ma co mu przeszkadzać. Ja z kolei upierałam się, że to może być jakiś działkowicz o wątłym zdrowiu, który zasłabł i wymaga bohaterskiej interwencji (w myślach powtarzałam sobie całą wiedzę o resuscytacji krążeniowo-oddechowej). Po krótkiej wymianie zdań ruszyłam na zwiady. Oczom moim ukazał się widok taki, że spłoniłam się jak za złotych czasów niewinności swojej. Zawołałam jednak:
– Halo, nic panu nie jest?
A delikwent ów, o dziwo, otworzył oczy, wzniósł rękę ze starą Nokią, zerknął na godzinę, spojrzał na mnie i odpowiedział:
– Nie. Dziękuję. – I zaczął wciągać spodnie.
Zatkało mnie. Spodziewałam się raczej powitania po łacinie, a nie podziękowania.
Co prawda nie mogę teraz pewnych obrazów wymazać z pamięci, ale sumienie za to mam czyste, bo nie przeszłam obojętnie. To dobre uczucie. Polecam.