Ekspresłówka #18 Porwanie Panny Grymaśnej
Małż nad ranem pojechał do Katowic i zapowiedział, że wróci nazajutrz w nocy. Cudnie! – Wyżerka i Grymaśna na wyłączność przez dwa dni. Taka gratka nie zdarza się co dzień.
Lecę z pracy kurcgalopkiem. Wpadam do żłobka. Rozglądam się.
– Gdzie moje dziecko? – pytam.
– Tatuś odebrał przed chwilą – szczebiocze żłobianka.
– @#$&!! – myślę. – Ale jak to? – pytam. – Męża nie ma we Wrocławiu.
Gdzie moja Grymaśna? Kto mógł ją wziąć? Przecież znają Małża. Nie ma raczej sobowtóra. Z uszu mi paruje. Słabo mi się robi.
Drżącymi rękoma wybieram numer do Małża. Odbiera wesolutki.
Okazało się, że wyjazd nie wypalił, wrócił wcześniej i chciał mi zrobić niespodziankę. Nie zdążył zadzwonić, zanim weszłam do żłobka, bo go Grymaśna zagadała.
Wrócił wcześniej.
Niespodziankę. Chciał. Zrobić.
Ubiłabym 😉
Nadludzkim wysiłkiem okazałam łaskę 😉