Lemon curd – angielski krem cytrynowy
Kiedyś bulwersowałam się tym, że nagminne jest dodawanie sobie (czy swoim potrawom) splendoru za pomocą „wypierdzianych” obcojęzycznych nazw. Bo przecież wiele z nich ma bardzo adekwatne rodzime odpowiedniki. Na przykład ten krem cytrynowy, który wszyscy kojarzą jako lemon curd. Dla mnie równie apetycznie brzmi polska wersja.
Nie odmawiam innym prawa do lśnienia odbitym światłem zagranicznych wspaniałości. Mam świadomość tego, że wiele nazw potraw jest nie do przełożenia i zakorzeniły się w naszym języku, np. pizza, tiramisu, tost czy hot dog. Chociaż ten ostatni jest prościutki do przetłumaczenia, to nie warto, pod groźbą utraty apetytu, zastanawiać się nad tym – parówka w przeciętnym hot dogu ma wiele wspólnego z budą, psem i łańcuchem. Szczególnie mnie uwiera zachowywanie na siłę obcojęzycznych nazw w przypadku dań z makaronami (farfalle i farfalline zamiast kokardek, creste di gallo zamiast kolanek czy fusilli zamiast świderków).
Tyle tytułem marudnego dzisiaj wstępu. Przejdę do prezentacji owego kremu. Zainspirowałam się przepisem z książeczki kucharskiej „Spróbuj i wyjdź za mnie” Raphaele Vidaling. W oryginale do masy dodaje się otartą skórkę z cytryny. Pominęłam ten składnik, bo nie miałam ekologicznych cytryn a środków, którymi są pryskane te owoce, należy unikać jak ognia i nie jeść woskowanych skórek.
Krem wyszedł, moim zdaniem, jak należy. Polecam – łatwo go zrobić i ma szerokie zastosowanie (jako nadzienie do tart, smarowidło do słodkich bułek czy do przekładania ciastek, można też wyjadać prosto ze słoiczka).
Składniki (1 słoiczek ok. 250 ml):
- 2 małe cytryny lub jedna duża (bio)
- 2 duże jajka
- 80 g cukru
- 50 g masła
Wyciśnij sok z cytryn (u mnie wyszło ok. 100 ml) i przelej do niewielkiego garnuszka. Wsyp cukier, wbij jajka i, nieustannie mieszając drucianą trzepaczką, gotuj na małym ogniu, aż cukier się rozpuści.
Chwilę później dodaj masło. Podgrzewaj krem przez kilka minut – powinien zgęstnieć do konsystencji budyniu. Cały czas mieszaj, ponieważ łatwo może się przypalić.
Gotowy przełóż do słoiczka i zostaw do ostygnięcia. Możesz przechowywać w lodówce przez maksymalnie tydzień.
Znalazlam w czytanym wlasnie angielskim kryminale scene przygotowywania „cytrynowego twarozku” i wiedziona ciekawoscia postanowilam sprawdzic, co to. Sadzac po podanych w tym dziele literackim ingrediencjach, Twoj przepis jest idealny, wiec go wykorzystam, jak tylko znajde gdzies sensowne cytryny.
PS pieknie napisane 😉