Kruche ciasteczka z orzechami i żurawiną (Cranberry Noels)
Trochę to dziwne, że piekę chleby, które są dość czasochłonne i wymagają wcześniejszego rozplanowania działań, a w kwestii słodkich wypieków uciekam od wszelkich komplikacji. Zmontowanie ciasta przekładanego kilkoma kremami to nie moja bajka. Podobnie jest ze skomplikowanymi przepisami na ciasteczka. Lubię łatwe receptury, bez rozbudowanych opisów przygotowania.
Kiedyś, gdy miałam ochotę na coś słodkiego, to albo szłam do sklepu, albo piekłam jakieś szybkie i łatwe ciasto, np. jogurtowe. Jeszcze do niedawna ciasteczka wydawały mi się nazbyt upierdliwe, a nieużywane foremki do wykrawania zawsze się gdzieś chowały i znalezienie ich to nie była taka łatwa sprawa. Jedyne ciasteczka, które piekłam to pierniczki. I robiłam to raz do roku, lecz w ilościach hurtowych.
W mojej kuchni wiele przedmiotów w tajemniczych okolicznościach zmienia swoje położenie i to nie za sprawą poltergeistów, tylko mojej kiepskiej organizacji przestrzeni i szybkich rączek Człowieka Wyżerki oraz Panny Grymaśnej. Często chowam coś przed nimi, a później jak wiewiórka zapominam, gdzie ta sekretna kryjówka jest. Na szczęście zawsze udaje mi się wygrzebać foremki, kiedy przychodzi czas na coroczne wielkie pierniczenie.
Właśnie ze względu na to, że wykrawaczki nie są potrzebne, spodobały mi się ciastka maślane z żurawiną i orzechami podpatrzone u Marthy Stewart. Ciasto na nie wymaga chłodzenia, więc można przygotować je dzień wcześniej, uformować w rulony i zostawić w lodówce na noc. Co więcej, autorka przepisu twierdzi, że zawinięte w folię może leżeć w zamrażarce przez miesiąc. Myślę, że to niezły patent, który pomoże zaspokoić nagłą ochotę na domowe wypieki czy uraczyć niezapowiedzianych gości czymś specjalnym i domowym. Wystarczy zrobić więcej ruloników i korzystać z nich w miarę potrzeby. Przed krojeniem na plasterki trzeba tylko poczekać kilka chwil, aż trochę zmiękną.
Zamiast orzechów włoskich można użyć każdych innych, żurawinę zastąpić rodzynkami albo np. z grubsza posiekanymi daktylami albo suszonymi morelami, a żeby uatrakcyjnić ich wygląd, można przed krojeniem obtoczyć wałeczki w kolorowej posypce albo grubym cukrze.
Składniki:
- 225 g miękkiego masła
- 150 g cukru
- 2 łyżki mleka
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 310 g mąki pszennej (2 szklanki)
- ½ łyżeczki soli
- ok. 90 g suszonej żurawiny (najlepiej w całości)
- ok. 100 g grubo posiekanych orzechów włoskich (w oryginale pekanów)
Masło i cukier miksuj przez około 2 minuty, aż uzyskasz jasną i puszystą masę. Następnie wmieszaj w tę masę mleko i ekstrakt waniliowy.
Stopniowo dodawaj mąkę wymieszaną z solą, na koniec połącz z żurawiną i posiekanymi orzechami.
Ciasto podziel na dwie równe części. Uformuj dwa wałki o długości około 15 cm i średnicy około 5 cm. Zawiń wałki w folię (jak cukierki) i wstaw do lodówki na co najmniej dwie godziny, żeby ciasto stężało.
Rozgrzej piekarnik do 190ºC.
Z lodówki wyjmij ruloniki, odwiń je z folii i ostrym nożem pokrój na plastry o szerokości około 5mm.
Układaj w niewielkich odstępach na blasze wyłożonej pergaminem. Piecz, aż ciasteczka lekko się zezłocą, czyli około 15 minut. Ostudź na kratce.
Mi już moja ciotka wysyłała zdjęcie blachy tych ciasteczek. Mam na nie taką ochotę, że chyba jutro sobie je zrobię <3 Muszę Ci powiedzieć, że Twoje ciasteczka wyglądają bardziej apetycznie niż moje 😀
Właśnie poleciałam porównać te nasze ciastka i powiem Ci, że polemizowałabym 😀 W tych ciastkach naprawdę coś jest takiego, że są uzależniające i biorą się za nie nawet wypiekowe „nogi”. Skurkowane każdemu wyjdą 🙂
Jakie rozkoszne, ciężko się oprzeć:)
Uwierz mi, że nie warto się opierać 🙂
Ja właśnie sprawdziłam składniki w lodówce i nawet nie muszę iść do sklepu 🙂 To prawda, wychodzą każdemu. To były moje pierwsze ciasteczka 😀
Twoje pierwsze i na pewno nie ostatnie 😉
Ja wczoraj wieczorem uparlam sie na ciastka ale tez nie lubię bawić sie z wykrawaniem… Akurat zobaczyłam Twoj przepis a teraz to juz się zajadamy ???? I tez nie musiałam żadnych zakupów robic bo wszystko w domu bylo-mistrzowski przepis ????
Ha,ha 😀 To było przeznaczenie 😀
Ostatnio rozwaliłam mikser i wszystko robię ręcznie.
Mam więc nadzieję, że to, że ciasto kleiło mi się do rąk i było bardzo niesforne przy rulonowaniu, nie sprawi, że po gościach zostanie półpełny talerz….
teraz serial, potem pieczenie!
trzymaj kciuki, bo próbować będzie też teściowa!
Oj, Alu, to trzymam mocno kciuki, bo teściowe są wymagającymi krytykami 😛 I stresuję się razem z Tobą. Jak wyjmiesz ciasto z lodówki, to na wszelki wypadek poturlaj je jeszcze trochę w folii, dociskając, żeby było zwarte i dobrze się kroiło. Powinno wyjść jak należy! Czekam na wieści 🙂
Oj, nie wiem, co ja zmajstrowałam, ale strasznie rosną.
wcale nie są takie jak z Twoich zdjęć, tylko raczej jak takie amerykańskie chocolate chip cookies….
magiczna mąka?
czy łapska teściowej tu były?
Hm, czyli tak jakby za mało mąki? A w smaku?
Hm.
Dziwna sprawa.
Może faktycznie namieszałam z tą maka.
W smaku super! Już ich nie ma, więc chyba muszą być niezłe, mimo mankamentów wizualnych 😉
Wrzuciłabym zdjęcie przed i po, niestety chyba nie ma takiej możliwości.,
W każdym razie dziękuję za wsparcie ;))
O, ja też lubię ten rodzaj ciasteczek 🙂 Rulon do lodówki, kroimy i pieczemy później. Jemy od razu 😉