Świąteczne zakupy – chcesz taniej, kup mniej, a więcej zrób
Każdy z nas inaczej robi zakupy. Przykładowy koszyk statystycznego Polaka nijak ma się do mojego. Nie kupuję szynki, bo ją dostaję od rodziców, którzy sami wędzą, bo tak jest taniej i zdrowiej. Od nich również w sezonie dostaję mleko, masło i śmietanę. Nie kupuję pieczywa, bo sama je piekę. Jajek sama nie znoszę, spokojnie.
Na wielu portalach pojawiają się teraz zestawienia sklepów, w których można najtaniej. W pierwszej trójce Auchan, Tesco i Polomarket. Co kupujemy z okazji świąt wielkanocnych? Składniki do ciast (mąkę, margarynę albo rzadziej masło, cukier, bakalie) i sałatek (konserwowane i „świeże” warzywa, majonezy), jaja, jaja, jaja, wędliny (białe kiełbasy, boczki i szynki). Alkohol. Coca-colę. Czekoladę (w formie zajęcy albo jaj). Gotowe żurki w torebkach lub butelkach. Pieczywo.
To, że dostaję produkty, pozwala mi wiele zaoszczędzić. Gdybym ich nie dostawała, to szukałabym ich u rolnika. Okazuje się bowiem, że wielu sprzedaje swoje wytwory taniej niż w supermarkecie. Trzeba mieć tylko świadomość, że ci, którzy angażują się w ruchy typu Slow Food i jeżdżą do miasta, często sprzedają drożej od tych, do których trzeba podjechać. Dajmy na to podstawowy produkt – mleko. Mleko krowie 3,2% o wysokich wartościach odżywczych, czyli pasteryzowane w niskiej temperaturze (około 70ºC) i mikrofiltrowane, kosztuje w markecie od 3 zł wzwyż. Rolnik często sprzeda podobne (niepasteryzowane) mleko taniej – 2 zł jest realną kwotą. Jajka od szczęśliwych kur też można kupić poniżej złotówki za sztukę. Masło i śmietanę znajdziemy w podobnych do sklepowych cenach (25 zł/kg i 10-15 zł/l) – jakość i smak nieporównywanie lepsze, chociaż terminy przydatności do spożycia znacząco krótsze.
I tutaj pojawia się kwestia tego, jak długo produkt nadaje się do jedzenia. Czy my naprawdę musimy przed każdymi świętami zachowywać się tak, jakbyśmy chcieli otworzyć u siebie w domu małą hurtownię spożywczą? Czy serio na dwa dni musimy nakupić tyle jedzenia, ile normalnie w tydzień nie jesteśmy w stanie przerobić? Czy zwracamy uwagę na to, ile resztek wyrzucamy później do śmieci? Kto nam każe kupować kilogramy margaryny / masła, dziesiątki plasterków śliskiej wędliny, kilogramy „serenady babuni” czy innego interesującego sera? Czy nie lepiej kupić kilogram schabu i go ususzyć, szynki, którą można upiec albo boczku, który po kilku zabiegach będzie lepszy niż każda „swojska” wędlina z marketu? Czy nie lepiej kupić mniejszy kawałek dobrego sera, którego jedzenie będzie prawdziwą przyjemnością i ucztą a dla zmysłów, a nie bezrefleksyjnym żuciem?
Chcesz mieć tańsze święta? Kup podstawowe produkty, a nie te przetworzone. Nie gotuj więcej, niż jesteście w stanie zjeść. Nie rób wszystkiego sama – jeśli zapraszasz rodzinę, ustalcie, że też mogą coś przynieść – ciasto, sałatkę… Poproś o pomoc domowników, wspólnie przygotujcie świąteczne smakołyki od podstaw. Niech Twoje dziecko wie, że dobre jedzenie skądś się bierze. Spraw, aby chciało mieć to święto celebrowania wspólnych posiłków codziennie – zacznij od Wielkanocy, to dobra okazja. Zobaczysz, że będzie taniej i od święta, i na co dzień.