Chleb pszenny z otrębami i siemieniem lnianym
To mój kolejny eksperyment – trochę to zajęło, zanim opracowałam odpowiednie proporcje. Chleb z tego przepisu piekłam już trzy razy. Dwukrotnie wkładałam go na noc do lodówki, żeby sobie pomału wyrastał. I muszę przyznać, że taki jest jeszcze smaczniejszy, niż „pędzony” w ciepełku. Charakteryzuje się bardzo regularnym i sprężystym miąższem. Ponadto ma tę zaletę, że za sprawą dodatku otrąb pszennych szybko absorbuje wodę i łatwo się wyrabia. Dosłownie 10 minut i już. Do tego ciasto jest na tyle zwarte, że można się pokusić o pieczenie bez formy. Polecam na początek swojej przygody z zakwasem pszennym.
Zaczyn:
- 50 g aktywnego zakwasu pszennego
- 120 g mąki pszennej (typ 650)
- 120 ml wody
Składniki:
- 240 g zaczynu pszennego
- 470 g mąki pszennej (typ 650)
- 35 g otrąb pszennych
- 10 g siemienia lnianego
- 270 ml wody
- 1,5 łyżeczki soli
Odpowiednio wcześniej przygotuj zaczyn. Do 50 gramów aktywnego zakwasu pszennego dodawaj co 8 godzin 60 ml wody i 60 gramów mąki pszennej o typie 650 (razem 100g). Po ostatnim „dokarmianiu” zaczynu poczekaj ok. 4 godziny i już możesz zagniatać ciasto (dokarmiania mają być dwa). Nie zapomnij odłożyć 50 g zakwasu na następny wypiek.
Do miski, w której będziesz robić ciasto, przesiej mąkę, wsyp otręby, siemię lniane i sól. Wlej zaczyn i stopniowo dolewaj wodę. Wyrób na gładką, sprężystą masę. Odstaw na pół godziny (przykrywając ściereczką), aby „odpoczęło”. Po tym czasie jeszcze raz zagnieć, uformuj bochenek i odłóż do wyrośnięcia w wysmarowanej olejem i oprószonej otrębami formie (u mnie garnek rzymski z pokrywką). Jeśli Ci się nie spieszy, to ciasto powinno wyrastać przez 12 godzin w lodówce (przykryte pokrywką naczynia lub w woreczku foliowym, żeby nie wyschło), a potem przez godzinę w temperaturze pokojowej. Jeśli masz mało czasu, to odstaw w ciepłe miejsce, żeby podwoiło objętość.
Której metody nie wybierzesz, następny krok jest taki sam. Bochenek nacinasz w kilku miejscach mokrym, ostrym nożem i wstawiasz do naparowanego piekarnika, nagrzanego do 250 stopni. Po 10 minutach zmniejszasz temperaturę do 200 stopni i pieczesz jeszcze przez 40-50 minut. Potem wyjmujesz bochenek z piekarnika i sprawdzasz, czy jest dobrze wypieczony (postukany w spód wydaje głuchy dźwięk).
Ostudź na kratce pod bawełnianą lub lnianą ściereczką.
No i zaczęło się – po powrocie do domu sprawdzam fejsa i Twojego bloga 🙂
;)) Ty chyba chcesz, żebym zaczęła mieć tremę przed każdą publikacją 😛