„Pyszne 25. Nowa porcja przepisów” Anny Starmach
„Pyszne 25” to zbiór 70 przepisów na potrawy, których wykonanie nie powinno trwać dłużej niż 25 minut i kosztować więcej niż 25 zł. Większość receptur jest obliczona na 3-4 osoby, czyli przy obecnych standardach zadowoli się nimi przeciętna rodzina o modelu 2+2 albo para wybitnych łakomczuchów.
Książka, tak samo jak pierwszy tom, jest podzielona na trzy części: na słono, na słodko i niezbędnik. W niezbędniku znajdują się porady uzyskane zarówno od szefów kuchni, jak i gospodyń domowych. Wskazówki mają różny stopień skomplikowania – od instrukcji jak ugotować jajka czy zrobić bułkę tartą po kandyzowanie pomarańczowej skórki. Ogólnie jednak rzecz biorąc, są to podstawy. Dzięki nim nawet największy laik poczuje się pewniej w zakamarkach swojej kuchni.
Składniki w większości przypadków są dostępne nawet w małych, osiedlowych sklepikach. Po niektóre bardziej wyrafinowane dodatki w postaci anchois, chorizo, tahini czy kaparów trzeba będzie wybrać się do większego marketu. Pojawiają się jednak rzadko, można więc powiedzieć, że spokojnie można wykonać lwią część propozycji, korzystając z tego, co przeciętny Polak ma w lodówce.
W części „Na słono” jest kilka tradycyjnych i oryginalnych past kanapkowych, parę sposobów na wykorzystanie jajek, kilka przepisów na sałatki, zupy (przeważnie kremy), makarony, kasze, ryż i tarty. Mięsożercy znajdą pomysły na wołowinę, wieprzowinę, drób oraz ryby. Dla każdego coś dobrego.
W dziale „Na słodko” panuje duża różnorodność – znaleźć można: ciasteczka, naleśniki, racuchy, omlety, muffiny, wynalazki z ciasta francuskiego, tarty i uwielbiane przeze mnie w dzieciństwie szyszki z ryżu preparowanego. Nie wiem, jakim cudem mogłam o nich zapomnieć! Urzekły mnie proste przepisy na desery z wykorzystaniem owoców, np. pieczone jabłka czy lody bananowe na patyku. „Na słodko” to nie tylko desery, ale również propozycje obiadowo-kolacyjne: knedle ze śliwkami, racuchy z serem oraz naleśniki.
Zdjęcia potraw są bardzo apetyczne i plusem jest fakt, że nie są kupione ze stocków tylko wykonane specjalnie do książki.
Fotografie przedstawiające Anię są bardzo pozytywne i pokazują gotowanie jako świetną zabawę, relaks i przyjemność. Opatrzenie każdego przepisu krótkim wstępem, często zawierającym osobiste wspomnienia autorki, sprawia, że korzystanie z książki przypomina gotowanie z przyjaciółką. Jeśli chcecie sprawić sobie tę książkę, to mam dla Was niespodziankę 😉 Dla 100 pierwszych Czytelników mojego bloga Wydawnictwo Znak przygotowało promocję 50 zł upustu przy zakupach za minimum 150 zł. Wystarczy skorzystać z linka http://www.znak.com.pl/agatagotuje, aby otrzymać kod rabatowy. Polecam, bo za stówkę można sobie sprawić kilka interesujących książek – nie tylko kucharskich.
Jak zwykle smakowita recenzja.Dziękuję za zwrócenie uwagi na taką ciekawą pozycję 🙂
słyszałam o niej wiele dobrego 🙂
Ale jak patrzyłam na nią w empiku to jakoś nie byłam bardzo zaskoczona przepisami.. 🙂
Bo w większości wypadków Ameryki nie odkrywa, ale dla kogoś, kto codziennie w kuchni nie spędza godzin na pewno będzie miała wartość 🙂
Jak dla mnie przepisy doskonałe! Szybkie, proste a jakie smaaaki! Poproszę jeszcze więcej !